TYLKO NA PUDELKU: Durczak potwierdza, że Wyszkoni POZWAŁA Konkola. "Zebrano artykuły, nagrania, fragmenty wypowiedzi, całą tę lawinę oszczerstw"
Maciej Durczak w rozmowie z Pudelkiem potwierdził, że Anna Wyszkoni złożyła pozew przeciwko Adamowi Konkolowi. Wyjaśnił, że dotyczy on nie tylko ostatniej wypowiedzi "o majtkach", lecz również innych komentarzy z ostatnich lat, które naruszały jej dobre imię.
Anna Wyszkoni od lat pozostaje w centrum jednego z najgłośniejszych konfliktów w polskim show-biznesie. Choć początek jej kariery nierozerwalnie wiąże się z zespołem Łzy, to właśnie decyzja o pójściu własną drogą wywołała lawinę napięć, które z czasem tylko narastały. W 2009 roku wokalistka postawiła na solową twórczość - jej pierwszy album pokrył się platyną, a sukces dodał jej odwagi, by pożegnać się z grupą, która wyniosła ją na szczyt. Jak się później okazało, część dawnych kolegów do dziś nie potrafi się z tym pogodzić. Kością niezgody było i jest to, że artystka wciąż wykonuje przeboje Łez.
Adam Konkol, autor piosenek zespołu, oraz jego żona Angelina, regularnie reagowali na to z oburzeniem, kwestionując prawo wokalistki do wykonywania dawnych hitów. W 2013 roku Angelina publicznie nazwała ją "złodziejką i oszustką", po czym spór na chwilę przycichł… tylko po to, by wybuchnąć na nowo z jeszcze większą siłą.
Anna Wyszkoni o słowach Adama Konkola dotyczące utworu "Agnieszka". "Są to sprawy dla mnie tak przykre, że..."
W ostatnich miesiącach emocje wokół Wyszkoni i Konkola sięgnęły zenitu. Ogniskiem zapalnym stały się najpierw występy w programie "Szansa na sukces", a później koncert sylwestrowy Polsatu, podczas którego wokalistka wykonała "Agnieszkę". Pod nagraniami pojawiła się fala komentarzy Konkola, który podkreślał, że Wyszkoni nie jest współtwórczynią przeboju i "zakazuje" jej jego śpiewania. Muzyk zapewniał, że mimo wpisu artystki w ZAiKS, "nie napisała ani słowa, ani nuty". Dodał, że zrobi wszystko, by pozbawić ją praw do utworu.
To nie jest mój konflikt. Nie chcę więc tego za bardzo komentować. To nie jest moja wojna, nie chcę w to wchodzić. Uważam, że polska scena jest na tyle pojemna, by zmieścić i Annę Wyszkoni, jeden i drugi zespół Łzy. Niech każdy robi swoje. Ja się na tym koncentruję, mam sporo planów
Na tym jednak działania Konkola się nie kończyły. Bywało, że ironizował nawet na temat scenicznych stylizacji wokalistki. Jeden z takich wpisów zapoczątkował w mediach określenie "afera majtkowa".
Nie widać majtek, to nie oglądam. Fajne te trąbki, takie... stare... miłego dnia; Pani Aniu, my wiemy, że Pani wyrosła z tych piosenek. Ale zapłacimy, żeby Pani nie musiała śpiewać w samych majtkach - brzmiały jego komentarze.
Według ustaleń Plotka, Wyszkoni miała odpowiedzieć mu pozwem o naruszenie dóbr osobistych i domagać się 300 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Sprawę skomentowała i potwierdziła Angelina Konkol na swoim Instagramie.
"Nie widać majtek, to nie oglądam" - za te słowa Anna Wyszkoni posądziła mojego męża o 300 tysięcy złotych. Czy te słowa są bezpodstawne? Sami zobaczmy, jak występuje na koncertach
Swoje trzy grosze dołożył także Adam Konkol.
Dzięki moim piosenkom Ania Wyszkoni wyniosła z zespołu nie tylko popularność, ale także miliony złotych wpływów. Za twórczość, którą tylko wykonywała. (...) Zarobiła miliony na "Agnieszce", a teraz chce ode mnie 300 tysięcy zł za majtki. To nie moja wina, że skąpe ubrania z 50-latki nie zrobią 20-latki
Pudelek skontaktował się z drugą stroną konfliktu. Jak przekazał nam Maciej Durczak, partner i menedżer Anny Wyszkoni, Adam Konkol wraz z żoną dopuścili się manipulacji. Pozew dotyczył bowiem nie tylko wspomnianych słów "o majtkach", lecz także innych wypowiedzi z ostatnich lat.
Ania przez lata milczała. Nie komentowała żadnych "afer", nie odpowiadała na zaczepki, nie wchodziła w żadne przepychanki. Robiła swoje, podczas gdy oni konsekwentnie ją szkalowali i nakręcali kolejne narracje. I tak - pozew rzeczywiście trafił do sądu.
Ataki te nasiliły się, kiedy Ania odmówiła wystąpienia przeciwko innym członkom zespołu Łzy w procesie rozpoczętym przez Konkola.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że manipulacja, którą teraz uprawiają, jest ogromna. Ten pozew nie ma nic wspólnego z ich ostatnią absurdalną wypowiedzią o "majtkach". To w ogóle nie o to chodzi. Sprawa dotyczy powtarzających się, długotrwałych publicznych ataków, pomówień i nękania
Sam pozew liczy 48 stron, a załączniki - kolejne 156, wiele nagrań wypowiedzi. Zebrano tam: artykuły, nagrania, fragmenty wypowiedzi, całą tę lawinę oszczerstw, którą regularnie Konkol wylewał na Anię. Próba sprowadzenia tego do jednej wypowiedzi jest zwyczajnie nieuczciwa.
Co więcej, Ania wciąż nie komentuje tej sprawy. Nie planowała upubliczniać pozwu. Oni sami to zrobili, budując narrację: "Wyszkoni pozywa Konkola o 300 tysięcy". Kwota musi być dotkliwa, aby mogła zniechęcić do dalszych ataków. Ania od lat jest zaangażowana w wiele inicjatyw charytatywnych, więc pieniądze na pewno się nie "zmarnują".
Najważniejsze jest jednak to, że nie chodzi o krytykę stroju czy jedną wypowiedź - każdy ma prawo do opinii. Ten pozew dotyczy ciągłego, wieloletniego hejtu, który przekroczył wszelkie granice. Oni to uprościli, zredukowali do jednego zdania, próbując ją ośmieszyć.
I powiem to wprost: jeśli chodzi o Konkola, takie zachowania mnie już nie dziwią. Ale to, że jego żona - inna kobieta - włącza się w tę narrację i robi to drugiej kobiecie… to naprawdę smutne. W czasach, kiedy kobiety powinny trzymać się razem, wspierać się i reagować na seksistowskie czy poniżające zachowania, ona wzmacnia dokładnie tę samą retorykę.
Ocenę tego wszystkiego warto zostawić ludziom, którzy widzą kontekst i potrafią odróżnić prawdę od manipulacji